niedziela, 27 października 2013

Jako tako

Kurcze, wszystkie mi gratulujecie jak to dobrze mi poszło... a ja wczoraj... aż szkoda gadać.
Tak w ramach wstępu: moi rodzice się rozwiedli, pracuję w weekendy u taty, on mieszka niedaleko mnie ze swoją partnerką.

Niezbyt często odwiedzam go w ich domu, czuję sie tam jak "gość", dlatego jakoś tak... podchodzę do tego z rezerwą. Mimo ze się dogadujemy i tak dalej, to jeszcze jakiś czas temu (moze i nadal?) jest mi źle, że jednak nie jesteśmy razem, jedną "szczęśliwą" rodzinką.
Wczoraj zaprosili mnie i brata na obiad, trochę pomogłam w pracach przy domu, pobiegałam z psami. No i obiad, niezbyt kaloryczny bo dla mnie (ryba na parze, brokuł, pieczone frytki). Ale im dłużej "inne" rzeczy leżały na stole, tym bardziej mnie do nich ciągnęło.
Rozmawiając, jadłam. Dużo. Ponad 3,5 k kcal. Myślałam, że mnie rozerwie od środka, tak napakowana byłam.
Wróciłam do domu, powisiałam nad kiblem, rano się przeczyściłam. Trochę popływałam dziś w ramach kary(?), lubię pływać także... zmotywowało mnie to. Więc nie jest koszmarnie, teraz w porównaniu z wczorajszym rankiem jest tylko 0,2 więcej. A mogło być gorzej. Nie jestem zadowolona z tego co zrobiłam.
Jest mi strasznie głupio.
Wstyd nawet. Ale stało się, jeden dzień "tylko" i "na szczęście" w plecy.

Przeraża mnie jutro - znowu muszę wrócić na uczelnię i przebywać z ludźmi, od których mnie aż odrzuca. Nie lubię ich. Nie chcę ich nawet lubić.
On się nadal nie odzywa. I to chyba boli mnie jeszcze bardziej. Nawet nie stara się czegokolwiek naprawić. A ja jak głupia mam nadzieję, że chociaż będę mogła mu wszystko powiedzieć, co złego mam do niego. Chociażby to.
Mam dosyć. Pływając tylko myślałam o tym, że kurcze, już niedługo. Już niedługo nie będę w stanie ruszyć się z łóżka, gdziekolwiek. Nie będę musiała wstawać, przebywać gdzieś, tylko będę leżeć. I powoli umierać.
Już teraz tylko wegetuję.


Dziś kawa i 3 jabłka.

15 komentarzy:

  1. Jeden dzień to nic, ważne żeby nie była dnia drugiego i trzeciego. Kurcze, naprawdę świetnie się trzymasz, jesteś bardzo silna :)!!

    Nie będziesz leżeć i nie będziesz powoli umierać, wybij sobie takie rzeczy z glowy! Zero wegetacji

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety czasem tak po prostu jest, że jemy tak dużo, później żałujemy... Ale ja cały czas wierzę, że takie napady czynią nas mądrzejszymi i silniejszymi :)
    Cieszę się, że mimo to tak mało przytyłaś i jako karę wyznaczyłaś sobie basen. To wspaniale!
    Nie biorę witamin, chyba że liczą się takie multiwitaminy w firmie tabletek musujących wrzucanych do szklanki wody, które moja mama raz na jakiś czas kupuje :)
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. 0,2 to żadna tragedia :) Ważysz malutko i nawet 2 kg więcej nie byłoby po Tobie widać. Jestem tylko 2cm wyższa od Ciebie, mam tyle samo lat co Ty a waże 2 razy więcej. Przy Twojej wadze będę chudziutka jak patyczek. Za dużo od siebie wymagasz. Daj sobie trochę pożyć. Nie przejmuj się facetem. Skoro się nie stara to nie był Ciebie wart. Zapomnij o przeszłości i idź do przodu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy czytałaś moją notkę w której opisywałam moje przejścia z poprzednim facetem. Zaufałam mu bezgranicznie, dałabym sobie ręke uciąć, że on mnie nigdy nie skrzywdzi ani nie zdradzi, nie oszuka. Zdradził, skrzywdził, oszukał. Bolało strasznie, nie umiałam się otrząsnąć. Mija prawie miesiąc odkąd nie jestem z nim, i jest coraz lepiej. Patrzę na to już inaczej. Jest mi lepiej bez niego, bez tego jak olewająco mnie traktował, bez zastanawiania się ciągle czy on nadal z nią pisze, bez płakania bo on znowu wybrał kolegów zamiast mnie. Czas leczy rany. Teraz z optymizmem patrzę w przyszłość (choć czasem zdarzają się małe doły, ale szybko mijają) Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowicie zazdroszczę Ci wagi, wytrwałości i pięknego bilansu:)
    Możesz być z siebie dumna:*
    Rozterkami z rodzicami się aż tak nie przejmuj, wszystko jest tylko kwestią czasu, do wszystkiego można przywyknąć. Ja też kiedyś musiałam przez to przechodzić..

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojjj, współczuję takiej sytuacji w domu no i przede wszystkim na uczelni. To zdecydowanie nie ułatwia, jak się domyślam.
    Nie wiem co gorsze - 3,5k kcal czy wiszenie nad kiblem. Oba to złe znaki. Nie daj się. Nie pozwól się zniszczyć - sobie ani jedzeniu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, nie przejmuj się. Jesteś starsza i więcej przeszłaś niż ja, ale znam ból ignorancji i milczenia, właśnie przez to przechodzę. Myślałam, że to super przyjaciel i dupa, teraz trzeba trzymać się tych, którzy są prawdziwi. Nie jest wart Twoich łez, jeśli takowe się pojawiły. Jak Cię olewa, rób to samo, to chłopak powinien za Tobą latać, a nie odwrotnie. Świetnie idzie, tak trzymaj, a będzie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałaś dzień słabości, ale zdarza się. Nie pozwól, żeby to zatrzymało Cię w drodze do celu. Z każdego upadku trzeba się podnieść.
    Obojętność to najgorsze, co może spotkać ze strony drugiej osoby. Jeśli chcesz mu powiedzieć, co czujesz, to mu to powiedz albo napisz, albo cokolwiek. Zrób to dla siebie, nie dla niego. To naprawdę pomaga.
    Najwięcej siły wymaga samo wstawanie każdego ranka z łóżka, zwłaszcza wtedy, gdy traci się nadzieję, prawda? Wiele przeszłaś, a mimo to wciąż sobie jakoś radzisz. Nie poddawaj się, nie pozwól, żeby coś stanęło Ci na drodze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, czemu po dobrych chwilach przychodza te zle...?
    Wsppolczuje tego wszystkiego.
    Niestety nie umiem pocieszac.
    Czytam, bede czytac, ale nie badz zla jesli komentowac bede rzadziej.
    Badz silna i nie daj sie napadom c: to chyba najgorsze co jest, jak sie jeszcze po tem siedzi w lazience...
    Biedna.
    Trzymaj sie c:

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana mam nadzieję, że wszystko ci się w życiu ułoży. I nie przeczyszczaj się więcej, bo to tylko szkodzi Twojemu zdrowiu mimo, że na pierwszy rzut oka tego nie widać.
    Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że żeby dodać komentarz na Twoim blogu trzeba mieć Google +. Mi konto usunęli, bo stwierdzili, że moje imię i nazwisko nie jest prawdziwe. Nooo cóż...
      Wiem o tym, że to jest złe, ale staram się nie używać chemii do przeczyszczania, tylko bardziej "naturalnie".

      Usuń
  11. dobrze ze masz dalej dobry kontakt z ojcem :) nie jestem juz dzieckiem wiec musisz zrozumiec cala tą sytuacje ze tak to juz jest ... basen ? ah jak ja dawno na basenie nie plywalam tez lubie choc nie umiem ;D powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  12. 0,2 - tragedii nie ma! Takie sytuacje nas powinny czegoś uczyć, Ciebie na pewno nauczyły. Nie martw się, niektóre sprawy rozwiązuje czas. Jak mu zależy, to się otrząśnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. no zdarza się. wymitów nie chwalę ale z drugiej strony jak masz rzadko napad to nic się nie stanie jeszcze basen i elegancko, 0,2 kg to nic. trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Każda porażka motywuje do wygranej i przybliża Cię do niej. Oby następne dni były lepsze.

    OdpowiedzUsuń